Kolejny wtorkowy wieczór 18 sierpnia 2020 r. spędziliśmy wspólnie z miłośnikami kina podczas trwającej akcji Letnie Kino Plenerowe. Z powodu złych warunków atmosferycznych spotkaliśmy się w budynku Wiejskiego Domu Kultury w Marcyporębie i obejrzeliśmy film "Zupełnie nowy testament".

Wyobraźcie sobie, że Bóg istnieje i mieszka w Brukseli. Nie jest niestety dobrodusznym i miłosiernym ojcem wszystkich ludzi, ale tyranem o wyglądzie menela terroryzującym żonę – Boginię i córkę Eę. W dodatku nasz Bóg niemałą frajdę i satysfakcję czerpie z tego, że zsyła na ludzkość mniejsze i większe nieszczęścia (tu powódź, tam katastrofa samolotu), dla równowagi dając czasem spokojnie pożyć. Brzmi kontrowersyjnie? Zabawnie? Abstrakcyjnie? Cóż, w filmie Jaco Van Dormaela „Zupełnie Nowy Testament” jest chyba wszystkiego po trochu.

Siłą filmu jest także błyskotliwe podejście do wiary. Twórcy, balansując na granicy przerysowania i obrazoburczości, prowadzą dialog z widzem na temat podwalin ideologii Kościoła i wpływu człowieka na swój los. Największą zaletę obrazu Dormaela stanowi jednak fantastyczny humor, który nadaje produkcji niezwykłą różnorodność i dynamikę. Szczególnie zabawnie ukazano alternatywną wizję powstania człowieka, kolejne pomysły na znęcanie się nad ludźmi oraz pewien rodzaj karmy, która w komiczny sposób dotyka głównego bohatera. Na uwagę zasługują przezabawna scena rozmowy Boga z księdzem, w której bohater neguje kluczową koncepcję miłosierdzia oraz fenomenalne i groteskowe zdyskredytowanie cudów Jezusa przybitego jak sowę, bo za dużo chlapał ozorem (w filmie nazywanego JC, co oczywiście kojarzy się jednemu z bohaterów, z Jeanem-Claudem Van Dammem).

Nieprawdopodobny wpływ na "Zupełnie Nowy Testament" wywarł Benoît Poelvoorde, który dzięki niezwykle elastycznej i różnorodnej mimice twarzy kradnie wszystkie sceny ze swoim udziałem. Aktor w niezwykle charyzmatyczny i komiczny sposób kreuje postać, której każde pojawienie się na ekranie wzbudza gromki śmiech.

Podsumowując natomiast całość „Zupełnie Nowego Testamentu” trzeba powiedzieć, że na pewno jest to kino oryginalne i wymykające się szablonom, przyjemne w odbiorze. Ci, którzy nie tolerują jakichkolwiek żartów na temat religii mogą odpuścić sobie seans, natomiast całej reszcie polecam podejść do tej produkcji wyłącznie jak do komedii, która powinna nas ubawić.